O polskich rolkach to rozmowa – wywiad z Bartoszem Pisarkiem – Prezesem PZSW.
Jaki był wrotkarsko mijający 2022 rok i co wydarzy się w polskich rolkach w 2023 – o to między innymi, w mikołajkowym wywiadzie Maratonu Sierpniowego, pytamy dziś Bartosza Pisarka, prezesa Polskiego Związku Sportów Wrotkarskich. Zapraszamy do lektury!
Cezary Oracki – Dzień dobry Panie Prezesie. Na początek, zanim przejdziemy do podsumowania kończącego się roku, zarysujmy może ogólny krajobraz polskich sportów wrotkarskich. Jak rolki nad Wisłą wyglądają na tle innych krajów Europy?
Bartosz Pisarek – Dzień dobry. Generalnie można powiedzieć, że wyglądamy nieźle. Warto popatrzeć na zagadnienie dwutorowo – jedno to popularność rekreacji, a drugie sport. Jeśli chodzi o rekreację to popularność jest ogromna i tutaj uważam, że bardzo dobrze wyglądamy na tle Europy. W przypadku rywalizacji sportowej jesteśmy cały czas nieco do tyłu – nie mamy tak silnych struktur organizacyjnych jak Włosi, Francuzi czy Hiszpanie, ale krok po kroku ich gonimy. Cieszy też to, że pomimo trudniejszych warunków udaje nam się nawiązywać wyrównaną walkę z potęgami i coraz częściej również wygrywać.
C.O. – Co powinniśmy, Pana zdaniem, zapamiętać z wrotkowego roku 2022 w Polsce w ujęciu sportowym? Czyje i jakie sukcesy polskich zawodowców z ostatnich 12. miesięcy pozostaną w Pana pamięci?
B.P. – Rok 2022 to dla nas historyczne osiągnięcia. Nasi reprezentanci zdobyli 8 medali podczas Mistrzostw Świata w Argentynie! Dodatkowo 3 medale Mistrzostw Europy. Co bardzo ważne medale zdobywane były w różnych dyscyplinach – przede wszystkim we freestyle, ale również w inline alpine, jeździe szybkiej i jeździe na hulajnodze. To cieszy i pokazuje ogromny potencjał tkwiący w naszych zawodnikach, którzy nie da się ukryć, że raczej nie mają z tego powodu wymiernych profitów, a do wyjazdów często niemało dokładają z własnej kieszeni. Jeśli chodzi o konkretne osoby to każdy medal był ogromnym sukcesem, ale myślę, że warto przede wszystkim wspomnieć o Klaudii Hartmanis, która po wielu latach obecności w światowej czołówce wywalczyła upragniony tytuł Mistrzyni Świata we freetyle (konkurencja battle).
C.O. – Ciekawi mnie też Pana opinia, dotycząca amatorskiego środowiska rolkowego. Jakie są Pana zdaniem mocne, a jakie słabe strony rekreacyjnej jazdy Polaków na rolkach i jaki był dla niej 2022 rok? Co powinniśmy rozwijać, a co zmieniać, aby popularność rolek w naszym kraju rosła?
B.P. – Mocną stroną jest na pewno duży zasięg – na rolkach jeździ rekreacyjnie mnóstwo ludzi. Naszą słabością jest jednak to, że wiele z tych osób nie chce bądź też nawet nie wie o wielu zorganizowanych działaniach. Nie chodzi tylko o zawody, ale również m.in. Nightskatingi czy warsztaty. Musimy dużo pracy włożyć w budowę społeczności, która będzie się w jakiś sposób ze sobą wzajemnie utożsamiać. Mamy często podobne problemy w swoich miastach czy miejscowościach i czasem warto działać wspólnie lub też korzystać z przetartych już przez innych ścieżek. Rok 2022 był trudny, bo to powolny powrót po pandemii i krok po kroku ludzie wracają również do swoich poza zawodowych aktywności. I oby wrócili w jak największej liczbie. Dużo pracy przed nami wszystkimi, żeby popularność nadal rosła i widzę w tym dużą rolę PZSW, ale bez wsparcia środowiska nie będzie to możliwe, dlatego moim zdaniem musimy starać się znajdować takie rozwiązania i pomysły, które będą miały przełożenia na środowiska lokalne.
C.O. – Powrót do organizacji Maratonu Sierpniowego (zawody w Gdańsku, z wyścigiem rangi Mistrzostw Polski na dystansie maratonu, odbyły się 26. 08. 2022 r.) po dwóch latach przerwy, każe nam też zapytać o najważniejsze przyszłoroczne imprezy rolkowe, planowane do realizacji w Polsce. Czy w naszym kraju odbędzie się jakieś wrotkarskie wydarzenie rangi europejskiej? A najważniejsze polskie zawody? Gdzie w 2023 będziemy walczyć o medale MP?
B.P. – Przede wszystkim powrót do ścigania w ramach Maratonu Sierpniowego bardzo mnie ucieszył, bo to impreza z którą w pewien sposób jestem związany od samego początku jej organizacji. Na pewno ten rok był trudny i był dużym wyzwaniem organizacyjnym – pewne rzeczy trzeba było tworzyć „od nowa”, dużym znakiem zapytania była również frekwencja. Liczba startujących jest kluczowa dla organizatorów, a wiemy, że we wszystkich dużych imprezach w innych dyscyplinach (biegi uliczne, zawody kolarskie itp.) odnotowano spore spadki. Nie ominęło to też naszej dyscypliny i jeszcze trochę na pewno potrwa zanim wrócimy do liczb sprzed pandemii. Co do roku 2023 to bardzo bym chciał żeby imprez długodystansowych pojawiło się więcej niż w 2022. O ile torowe zawody mają się nieźle to liczba zawodów w maratonach zmalała ze względu na dużą niepewność co do możliwości ich organizacji. W imprezach, które się odbyły frekwencja również nie była imponująca, ale wierzymy, że wspólnie przetrwamy ten kryzysowy moment i rok 2023 będzie pewnym „odbiciem”. Co do kalendarza to mam nadzieję, że na początku roku będzie już znany – tutaj dużo zależy od chęci i możliwości poszczególnych organizatorów.
C.O. – Jeszcze tylko jedno pytanie, związane z Maratonem Sierpniowym, które często słyszymy od naszych uczestników: Dlaczego przy okazji naszych zawodów nie organizujemy również MP w kategorii Młodzik?
B.P. – Niestety w związku z niewielkim zainteresowaniem wśród klubów zrezygnowaliśmy z MP w młodszych kategoriach w ramach Maratonu Sierpniowego. To na pewno temat o którym będziemy chcieli porozmawiać z klubami i zdiagnozować czemu tak się dzieje. Na tą chwilę raczej nie będzie w tej kwestii zmian, ale w przyszłości wszystko jest możliwe.
C.O. – Na koniec, jeśli Pan pozwoli, jedno pytanie bardziej osobiste. Czy fakt, że przez wiele lat PZSW kierował Pana Ojciec, Pan Jerzy Pisarek, to dla Pana ułatwienie w realizacji obecnych obowiązków prezesa Związku, czy wręcz przeciwnie? A może nie ma to aż takiego znaczenia? Jak wygląda Pana codzienna praca?
B.P. – Jestem bardzo wdzięczny mojemu Tacie za to, że trochę z konieczności, ale podjął się misji ratowania Związku w czasie kiedy miał on ogromne długi i słabe perspektywy rozwoju. Kosztowało go to dużo zdrowia i czasu o pieniądzach już nie wspominając. Ja również nieco zaskakująco znalazłem się w Zarządzie PZSW i przez kilka lat głównie jako wolontariusz robiłem wszystko, żeby moja ukochana dyscyplina sportu mogła się rozwijać. To były trudne lata, zresztą teraz też nie jest kolorowo – jako dyscyplina nieolimpijska otrzymujemy bardzo niewielkie dotacje i ciężko o realizację planów, które mamy. Dzięki temu, że deskorolka weszła do programu Igrzysk Olimpijskich to na tą dyscyplinę finansowanie jest zupełnie inne – dobrze jednak, żeby każdy wiedział, że pieniądze są na określone działania – te przyznane na deskorolkę są wydawane na deskorolkę, a te na rolki – przeznaczane są na rolki. Czy ma dla mnie znaczenie to, kto był moim poprzednikiem na stanowisku Prezesa? Nie zastanawiam się nad tym – staram się robić tyle ile jestem w stanie, żeby Związek i zawodnicy mogli się rozwijać. Za to chciałbym być oceniany (chociaż sam z wielu rzeczy jestem niezadowolony). A codzienna praca? No właśnie ona jest codzienna, raczej nie ma tutaj mowy o 8-16 i wolnych weekendach. Dużo pracy papierowej, której nigdy nie lubiłem, ale nie ma wyboru. Dużo spotkań, wyjazdów. Do tego również szkolenia i próby podnoszenia własnych kompetencji. Na pewno te lata na stanowisku prezesa bardzo dużo mnie nauczyły pod wieloma względami i wierzę, że przynajmniej częściowo praca, którą wykonałem z perspektywy czasu będzie doceniana. Póki co, muszę kończyć, bo koniec roku to bardzo trudny czas – mimo, że nie odbywają się zawody to jest mnóstwo pracy – rozliczenia, podsumowania itp.
C.O. – Bardzo dziękuje za tę rozmowę w imieniu własnym oraz Czytelników.
B.P. – Dziękuję bardzo. Przy okazji serdecznie pozdrawiam całe środowisko polskich sportów wrotkarskich i życzę wszystkim Wesołych Świąt!